Jest to pytanie, które obecnie stawia przed sobą każdy świadomy inwestor. Kwestia odporności sektorów/branż na sytuacje kryzysowe i recesje nie jest sprawą jednoznaczną. Można jednak wskazać kilka ogólnych prawidłowości, które pomogą w analizie portfeli inwestycyjnych osób z sektora HNWI, w czasach które nastały.
Należy zacząć od tego, iż niezależnie od branży, przedsiębiorstwa o stabilnej sytuacji fundamentalnej, z dobrym produktem, racjonalnie prowadzoną działalnością, z optymalnym poziomem lewarowania zawsze mają dużo większe szanse na przetrwanie okresów recesyjnych. Oczywiście działalność w określonej branży niesie za sobą pewne implikacje (np. dziś nawet najlepiej zarządzane biuro podróży stoi na skraju bankructwa), jednak w takich sytuacjach solidna analiza fundamentalna i zakładanie konserwatywnych scenariuszy jest kluczowe.
Jaki to ma wpływ na wyceny giełdowe?
W sytuacjach kryzysu i szerokich spadków na globalnych giełdach, mówi się że „wojna nie bierze jeńców”. W pierwszej fazie spadków wszystkie branże tracą na wartości. Wiąże się to z polityką inwestycyjną dużych inwestorów instytucjonalnych, którzy w dużej części muszą utrzymywać określony poziom zaangażowania w strukturę indeksów benchmarkowych. W kolejnych jednak tygodniach, okazuje się że firmy o bardziej stabilnej sytuacji fundamentalnej radzą sobie zdecydowanie lepiej (co niekoniecznie oznacza, że ich kurs giełdowy wzrasta!). Należy zatem przyjąć i pogodzić się z tym, że krótkoterminowo, skoro cały rynek spada, nie można oczekiwać że najlepsze spółki / sektory będą rosły. Będą się zarazem pojawiać pojedyncze przypadki firm, które mają na tyle unikalny charakter działalności, że obronią się przed szeroką falą spadków, ale będą to pojedyncze przypadki (w obecnej sytuacji zwłaszcza w obszarach biotechnologii, medycyny czy aplikacji internetowych).
Czy występują branże akoniunkturalne?
Poprzez branże akoniunkturalne należy rozumieć takie sektory gospodarki, które mają swoich odbiorców, co za tym idzie przychody i zyski, zarówno w okresach dobrej koniunktury, jak i w okresach recesji i kryzysów. Nie oznacza to, że ich działalność rozwija się stabilnie, niczym po linii prostej. Wręcz przeciwnie, one również w okresach dobrej koniunktury mogą zarabiać lepiej, niż w okresach pogorszenia ogólnej sytuacji. Wahania jednak te są zdecydowanie mniejsze niż w przypadku branż typowo koniunkturalnych, a także co istotne, zmiany negatywne nie powodują zagrożenia bankructwa. Jeśli rozpatrujemy inwestycje giełdowe, to znów, kurs tych spółek nie oprze się tendencji całego rynku, jednak w średnim okresie może się okazać, że spadki wartości są niższe, lub też po „opadnięciu kurzu” ich wartość wraca do poziomów zbliżonych do okresu „przedkryzysowego”.
Czy istnieje inwestycyjny „Święty Graal”?
Niestety nie! Nie ma inwestycji bez ryzyka i każdy świadomy inwestor zdaje sobie z tego sprawę. Kluczowe jest jego zidentyfikowanie i świadome zarządzanie. W gospodarkach występują sektory, które nie tracą klientów, nawet w przypadku poważnego spowolnienia globalnego czy dłuższej recesji. Przede wszystkim są to spółki z branż, dostarczających dobra podstawowego użytku, z których konsumpcji nie jesteśmy w stanie zrezygnować. Branże takie jak: spożywcza, telekomunikacyjna, energetyczna, transportowa zawsze będą miałyswoich klientów (trudno wyobrazić sobie aż tak potężny kryzys, który cofnął by nas w rozwoju do XIX wieku i ograniczył korzystanie z komputera czy telefonu komórkowego). Oczywiście występuje tu pewna generalizacja.
Przykładowo w ramach sektora spożywczego – producenci wyrobów podstawowych (np. makaronów, dań gotowych, dań mięsnych), a także hurtownicy czy sklepy spożywcze będą radziły sobie dobrze. Natomiast wszelkie restauracje (sektor horeca), czy sklepy z żywnością „premium” już niekoniecznie. Innym przykładem jest branża energetyczna, która mimo rosnącego zapotrzebowania na energię w gospodarstwach domowych, jest narażona na działania regulacyjne oraz ograniczany popyt ze strony dużych przedsiębiorstw produkcyjnych.
Wśród „modnych” inwestycyjnie w ostatnich latach, trzy dodatkowe sektory mają przed sobą relatywnie dobrą perspektywę. Chodzi o sektor pożyczek pozabankowych, faktoringu oraz zarządzania wierzytelnościami. Zwłaszcza w horyzoncie kilkunastomiesięcznym, kiedy programy wsparcia rządowego będą na ukończeniu, a część konsumentów nie odbuduje odpowiedniej poduszki finansowej, pożyczki pozabankowe mogą cieszyć się dużą popularnością. Niespłacone zobowiązania i faktury w dużej ilości to idealne środowisko dla
rozwoju firm faktoringowych oraz zarządzania wierzytelnościami. Te ostatnie będą miał dostęp do dużej ilości nowych spraw, które przy dużej podaży, będą osiągalne w atrakcyjnych dla tych firm cenach. Oczywiście sam proces spłaty zapewne się wydłuży, ale jest to wkalkulowane w modele biznesowe tych firm. Ważne jest tutaj jednak śledzenie zmian legislacyjnych.
Spółki medyczne z potencjałem
W czasach zagrożenia epidemiologicznego szczególną uwagę przyciągają spółki medyczne. Rozwój cywilizacyjny, rosnąca średnia długość życia, oraz pojawiające się nowe choroby, wydają się być odpowiednimi przesłankami inwersyjnymi, jednak obecnie wszyscy o tym wiedzą i można zauważyć pewien ruch inwestorów w tym kierunku, to może powodować wywindowanie wycen spółek z tego sektora, zwłaszcza wśród firm pracujących nad szczepionką / lekiem na koronawirusa. Należy pamiętać, iż jak mawiał jeden z najlepszych inwestorów: lepiej nabyć średnią inwestycję za dobrą cenę, niż dobrą inwestycje za zbyt wysoką cenę. Odpowiednia kombinacja podejść inwestycyjnych jest kluczowa, aby osiągnąć zadowalające wyniki inwestycyjne.
Oczywiście w każdym sektorze są firmy lepsze i gorsze. Nie każda firma z tych sektorów będzie zarabiać, a kurs akcji rosnąć w ciągu najbliższych miesięcy. Z pewnością pojawią się nowe podmioty, które chcąc wykorzystać ogólny poziom wiedzy, będą chciały skusić inwestorów do wzięcia udziału w nowych projektach, w sektorach akoniunkturalnych. Może to być duża szansa, ale i też zagrożenie. Dogłębna analiza sytuacji fundamentalnej oraz przyjętego modelu biznesowego (uwzględniającego warunki kryzysowe) ma obecnie wartość większą niż zwykle. Inwestor giełdowy, musi liczyć się z nadchodzącą tendencją spadkową w ciągu kolejnych kilku kwartałów, jednak może to być dobry czas na przemodelowanie swojego portfela inwestycyjnego i przygotowanie go na horyzont długoterminowy. Inwestor na rynku pozagiełdowym, nie przejmuje się krótkoterminowymi spadkami notowań, liczy natomiast na sukcesywne i długoterminowe budowanie wartości posiadanych inwestycji.
Tekst przygotował: Tomasz Duda