Od 1 stycznia 2021 roku każda firma zatrudniająca minimum jednego pracownika będzie musiała podpisać umowę o prowadzenie PPK. Pierwsze umowy na prowadzenie PPK (termin minął 25 października 2019) podpisały firmy zatrudniające powyżej 250 pracowników. Mamy ich w Polsce ok. 4000, w terminie zmieściło się niemalże 100% z nich.
Z perspektywy uczestnika programu PPK jest to dobrowolna i uprzywilejowana forma gromadzenia środków na emeryturę. Dlaczego dobrowolna? Bo faktycznie przymusu nie ma. Dlaczego uprzywilejowana? Bo otrzymujemy „bonus” zwany w ustawie wpłatą powitalną oraz wpłatami roczną – obydwie finansowane z Funduszu Pracy, czyli pośrednio przez nas samych i naszego pracodawcę. Pracodawca dopłaca pracownikowi pomiędzy 1,5% a 4% wynagrodzenia, pracownik współfinansuje swój fundusz emerytalny w wysokości dodatkowych minimalnie 2% a maksymalnie 4% wynagrodzenia.
Wprowadzanie PPK do firmy wiąże się z kosztami. W najlepszej sytuacji są firmy, które posiadają już w swoim przedsiębiorstwie pracowniczy program emerytalny. Jeżeli składki podstawowe do PPE są większe od 3,5% wynagrodzenia – takie podmioty nie muszą finansować wpłat do PPK. Firm posiadających PPE nie ma jednak w Polsce dużo. Z perspektywy Pracodawców przy zatrudnionych 100 pracownikach ze średnią pensją 5000 zł brutto dodatkowy miesięcznych koszt świadczeń to między 7 500 a 20 000 PLN miesięcznie. Dla pracodawców PPK na maksymalnym poziomie wpłat z pewnością może stać się elementem polityki zatrudnienia i benefitem pozapłacowym mile widzianym przez pracowników. Oczywiście będzie to dotyczyło raczej firm, w których zarobki już są wysokie a sama spółka działa z wysoką rentownością i na perspektywicznym rynku. A co jeśli pracodawca będzie chciał zniechęcić pracowników do PPK? Przecież uczestnictwo jest dobrowolne? Karą dla podmiotu zatrudniającego, który pokusi się o nakłanianie do rezygnacji z uczestnictwa w PPK będzie grzywna w wysokości do 1,5% funduszu wynagrodzeń.
Do tej pory Polacy, aby zaoszczędzić na emeryturę mieli kilka możliwości. Polacy inwestowali w nieruchomości, giełdę, fundusze, choć w portfelach Polaków najwięcej jest obecnie depozytów bankowych i gotówki. Negatywnym symbolem i cały czas żywym tematem są „polisolokaty” i regularne oszczędzanie w formie polis inwestycyjnych. Miały generować dodatkowe środki na emeryturze. To, co całkowicie wypaczyło oszczędzanie w tych formach to przede wszystkim koszty prowadzenia polis, które zjadały zysk. Warto dodać, że przy obecnych niskich stopach procentowych zjadają najczęściej również kapitał oszczędzających. Dodatkowo brak umiejętności aktywnego zarządzania zgromadzonymi środkami przez posiadaczy polis spowodował, że ze świecą można szukać takiej polisy, której obecna wartość jest wyższa od sumy wpłaconych składek.